Oto klasyczne pytanie jajko czy kura: Czy byłeś fanem "Locke & Key" przed tym zanim zaproponowano ci stworzenie tych kluczy, czy zostałeś nim dopiero później?
Przeczytałem pierwszy zeszyt "Welcome to Lovecraft" na długo przed tym zanim spotkałem Joe [Hilla] na BangPop!, małym konwencie w Bangor w Maine i bardzo mnie on zaintrygował. Poszczęściło mi się na tyle, że Joe, tego dnia gdy spytał się mnie o zaprojektowanie Ghost Key, zaopatrzył mnie w recenzencką kopię pierwszego zbioru. Do czasu gdy dotarłem do ostatniej strony i zobaczyłem spiralę kluczy w wykonaniu Gabe'a [Rodrigueza], byłem już uzależniony. Nie tyle samą opowieścią, ale możliwością sprawienia by te klucze były namacalne. W lipcu moje studio dostało licencję na wyłączność by do tego doszło.
Stworzyłeś również repliki z innych znanych serii komiksowych takich jak chociażby "Thor", czy "Hellboy". Jak wygląda twoja historia z komiksem.
Wychowałem się czytając komiksy, ale żyłem superbohaterskimi serialami z żywymi aktorami, takimi jak "Spider-Man", "Wonder Woman", "Captain America", "Hulk", czy nawet "Shazam". To wtedy uzmysłowiłem sobie, że rzeczy które widzę na kartkach komiksu mogą istnieć w rzeczywistości. Nie minęło dużo czasu zanim ślizgacz na śnieg i grabie do zbierania jagód przemieniły się w tarczę Kapitana i pazury Wolverine'a. Sądzę, że to stąd wyrosło. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy mogąc pracować z Joe, Gabem, Jayem, Chrisem Ryallem i z resztą ekipy IDW. Po prostu świetni ludzie.
Klucze są niesamowicie szczegółowe i są niemalże identyczne z tymi z komiksu. Opowiedz o procesie ich powstawania od początku do końca.
Wszystko zaczyna się od niesamowitych, w pełni kontrolowanych prac Gabe'a. Gabe przesyła mi grafikę zawierającą klucze ukazane obok siebie w odpowiedniej skali. To pomaga mi się upewnić jak wypadają one w stosunku do siebie. Następnie szkicuję je w trzech wymiarach, notując na czym będę musiał je zbudować. Wtedy również obliczam jak duży będę musiał wyrzeźbić obiekt by ostateczny produkt był odpowiedniego rozmiaru. Muszę brać pod uwagę formę, wosk i kurczenie się metalu na wielu krokach pomiędzy prototypem, a końcowym odlaniem. Od tego momentu rzeźbię prototypowy klucz, głównie z metalu i gliny, później tworzę z mosiądzu lub z brązu oryginał. Następnie przygotowuję oryginał do produkcji ze stopu cyny z ołowiem. Przeciętny klucz widzi cztery zestawy form i z każdym krokiem klucz staje się mniejszy. Mój prototyp bywa o 1/4 cala większy niż produkt końcowy. Nie wydaje się być to wiele, ale jeżeli mówi się o pięciocalowych kluczach, jest to niczym mila.
Który było najtrudniej wykonać?
To miano z łatwością otrzymuje Giant Key. Ale nie jest to dziwne, skoro jest to ponad półtorametrowy klucz wykonany z drewna i metalu z rzeźbionymi i metalowymi intarsjami.
Wiem, że jest to niczym pytanie o ulubione dziecko, ale który klucz jest twoim ulubionym?
Mało rodziców by się przyznało, że wolą jedno dziecko od drugiego, ale kogo oni oszukują. Wszyscy mamy swoich ulubieńców. Z kluczy które dotychczas stworzyłem, wybrałbym Shadow Key. Jednakże nadchodzący Animal Key może go wygnać z tej pozycji. Pełne ujawnienie: jestem ojcem tylko jednego, wiec mam tylko jedno ulubione dziecko.
Tworzenie replik nie jest oczywiście tanią produkcją. W jaki sposób byłeś w stanie stworzyć taką jakość utrzymując zarazem cenę przystępną dla zwykłego fana?
Jestem głównym rzeźbiarzem i jestem bardzo rozsądny, to pomaga. Ale żarty na bok, to jest trudne. Cena metalu niezmiennie rośnie i pomimo tego, że jest to nieco droższe, ważne jest dla mnie aby utrzymać produkcję w Ameryce. Nie tylko pomaga to lokalnej ekonomii, ale daje nam większą kontrolę nad jakością. W końcu jestem również kolekcjonerem, więc tworząc kolekcję składającą się z tylu kluczy, rzczą nadrzędną jest ich podobieństwo do koimksowych oryginałów oraz utrzymanie możliwie rozsądnej ceny.
Nie pracujesz jednak zupełnie sam. Opowiedz nam nieco o swoim niesamowitym zespole.
Fundamentem naszego zespołu jest moja niesamowita żona Kathryn i ja. Ja zajmuję się rzeźbieniem i produkcją, a ona księgami i realizacją zamówień. Pracujemy razem niezwykle dobrze i mamy takie samo zdanie odnośnie roli jakości, przystępności i obsługi klienta. Gdy nadchodzi czas spełnienia setek zamówień, czy pracy nad większymi projektami jak na przykład Drzwi Przemieniające w Ducha pracujemy również z paroma bliskimi przyjaciółmi.
Ostatnie klucze były do obejrzenia i nabycia podczas konwentu w San Diego, ale jeden z nich nie był na sprzedaż - Giant Key. Opowiedz nam trochę o jego stworzeniu i powiedz czy najwięksi fani "Locke & Key" będą w stanie go kiedyś nabyć.
Krótka odpowiedź brzmi tak i wkrótce pojawi się więcej szczegółów oraz cena. Mogę powiedzieć, niestety, że będzie kosztowny. Jest duży, zdradziecko złożony i każdy egzemplarz będzie w praktyce oryginalną rzeźbą. Sporządziłem na niego plany ponad rok temu, więc widać, że chciałem już zbudować ten klucz od jakiegoś czasu, ale wiedziałem, że potrzeba będzie specjalnej drużyny ludzi by z tym ruszyć, jeżeli chcemy wyprodukować ich pewną liczbę. Na szczęście miałem przyjemność przez lata skrzyżować ścieżki z paroma bardzo utalentowanymi ludźmi i dwóch z nich to Mike St. Germain i Peter Gill. Ci sami dżentelmeni pomogli mi przy Drzwiach Przemieniających w Ducha. Ci faceci są mega utalentowani w tym co robią i mają cierpliwość by pracować z moją obsesyjnością. Nie mógłbym chcieć niczego więcej.
Większość z nas wie, że powstał pilot serialu "Locke & Key", który niestety nie przekonał do siebie właścicieli stacji. Wiem, że w ostatniej chwili wypadło ci coś i nie mogłeś uczestniczyć na konwencie w San Diego, gdzie był on wyświetlany, ale czy widziałeś go? Co o nim sądzisz? Czy użyto twoich replik kluczy?
Widziałem go i jest zrobiony bardzo dobrze. Razem z wieloma innymi osobami bardzo bym chciał by inna stacja go kupiła. Jest zbyt dobry by wylądować na półce. Nie użyto moich kluczy w pilocie - dwa klucze, które były stworzone na jego potrzeby różnią się od prac Gabe'a. Ich Ghost Key był o wiele większy i sądzę, że zrobiono tak, by lepiej wypadał na ekranie. Gdyby serial powstał, z ogromną przyjemnością przyjąłbym propozycję pracy nad paroma kluczami. Byłem zawiedziony tym, że nie dałem rady dotrzeć w tym roku do San Diego - kamienie nerkowe w ostatniej chwili zatrzymały mnie przed wejściem do samolotu. Żartowałem z przyjaciółmi, że musiały to być drobne odłamki kryptonitu, które trzymały mnie z dala od konwentu.
W komiksie jest dużo więcej kluczy. Co obecnie dzieje się w twojej pracowni?
Generalnie to pracuję nad kilkoma rzeźbami równocześnie, ale właśnie ukończyłem prototyp Chain Key. Animal Key jest bliski ukończenia, a wkrótce zacznę Angel Key i Mending Key. Po drodze mogą się pojawić inne licencje, ale to się zobaczy. Jestem bardzo zajęty, ale przeżywam najlepszy okres w życiu. Kto by pomyślał, że dzieciak robiący strzały Hawkeye'a tyle lat temu, będzie tym zarabiajać na życie? Jestem niesamowitym szczęściarzem.
Skelton Crew Studio