Locke & Key: Korona cieni

Opis

Zmarli knujący przeciwko żywym, mrok otaczający Keyhouse oraz kobieta, której życie wydaje się nie do naprawienia, pojawiają się w trzeciej odsłonie serii nominowanej do nagrody Eisnera. Dodge kontynuuje swoją misję odnalezienia klucza do czarnych drzwi i w tym celu powołuje do życia armię cieni zdolną zniszczyć każdego, kto stanie jej na drodze. Osaczone i osamotnione rodzeństwo Locke’ów toczy desperacką walkę w świecie, gdzie nawet noc stała się ich wrogiem.

Informacje

  • Scenariusz: Joe Hill
  • Rysunki: Gabriel Rodriguez
  • Kolory: Jay Fotos
  • Liczba stron: 152
  • Data wydania zeszytów: listopad 2009 – lipiec 2010
  • Data wydania zbiorczego: sierpień 2010
  • Wydawca amerykański: IDW
  • Wydawca polski: Taurus Media

Dodatki

  • Opisy kluczy
  • Galeria

 

 

Przykładowe strony


Recenzja

Trzeci album komiksu 'Locke & Key’ otwiera najlepsza jak dotąd okładka wydań zbiorczych. Zarówno sam rysunek jak i kolorystyka prezentują się świetnie. Trzecia seria to też niesamowite okładki zeszytowe, szczególnie linia grafik przeznaczonych do limitowanych wariantów, a dokładniej są to cztery rysunki przedstawiające poszczególne postaci i ich ożywione cienie.

Teoretycznie seria 'Crown of Shadows’ jest właśnie w taki sposób podzielona na mniejsze historie. Pierwszy zeszyt, który jak dotąd zawsze stanowił prolog, albo oddzielną opowieść, tu także został cały zdominowany przez rozmowę i walkę dwóch duchów – Dodge’a i Sama Lessera – który po długiej nieobecności powraca na karty komiksu. Pierwszy rozdział daje ogromne możliwości rysownikowi, z których ten korzysta w stu procentach. Zdawać by się mogło, że tym razem będzie to wstęp monotonny, ograniczający się do dwóch jednokolorowych postaci, jednak są to duchy, a to daje wielkie pole do popisu rysownikowi. Po raz trzeci z rzędu autorzy przyciągają pierwszym zeszytem czytelnika i robią to za każdym razem na inny sposób. Prolog 'Crown of Shadows’ czyta się wyśmienicie, a do tego jest to rysunkowa uczta.

Dalej teoretycznie przechodzimy do czteroczęściowej opowieści o cieniach jednak to co sugerują nam okładki wariantów limitowanych, nie do końca ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Owszem, pierwszy zeszyt opowiadał o niewoli Sama, a drugi dotyczy Kinsey, ale nie jest to jeszcze opowieść o cieniach. Tak naprawdę drugi rozdział także stanowi oddzielną historię, w której towarzyszymy dziewczynie i jej trzem znajomym w wyprawie do kryjącej wiele tajemnic jaskini. Jest to bardzo dobry rozdział, pełen kilku ważnych informacji, ale dopiero po nim rozpoczyna się główna część trzeciego tomu.

Wątek, w którym Dodge wchodzi w posiadanie korony i klucza cieni to ponownie idealny temat dla rysownika. Zack przybiera znów postać kobiety i ożywia wszystkie cienie w Keyhouse. Rodriguez już raz dał nam namiastkę tego co tu zobaczymy w postaci niesamowitej ilustracji w teatrze (’Head Games #1′). Tym razem jednak spektakl trwa przez trzy rozdziały, a kończy się prawdziwą walką gigantów, gdzie przez pół zeszytu autorzy serwują nam same całostronicowe rysunki przedstawiające potyczkę ogromnej wersji Tylera z potworem powstałym z połączenia wszystkich cieni (ten zeszyt miał specjalną okładkę wzorowaną na komiksach superbohaterskich).

Ostatni rozdział to ponownie oddzielna historia, w której matka bohaterów znajduje kolejny klucz i stopniowo odkrywa zasady jego działania. To też dalsza część rozpadu tej bohaterki, jej pogrążanie się w alkoholizmie i nasilający się konflikt z dziećmi. Chwilami jest to bardzo mocny, smutny i pełen emocji zeszyt i choć wszystko wskazuje na to, że przy pomocy, któregoś z kluczy, zostanie ona w ten czy inny sposób uleczona, to najwyraźniej jeszcze nie nadeszła jej kolej. Ostatnia strona komiksu to natomiast bardzo daleki krok, który posuwa w przód całą historię, a jednocześnie mocno podkręca napięcie.

W części z dodatkami znów czeka na nas fragment dziennika Benjamina Pierce’a Locke’a, a w nim 6 kart ze znanymi już kluczami i 3 nowe, które pojawiły się w 'Crown of Shadows’. Poza tym tradycyjnie dostajemy galerię okładek komiksowych i są to zarówno standardowe wydania jak i warianty limitowane, o których już wspominałem.

W ramach podsumowania mogę tylko po raz trzeci zachęcić do lektury. Nie czytałem w życiu wielu komiksów i na pewno daleko mi do komiksowych geeków, ale parę tytułów przez te kilkanaście lat poznałem i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że 'Locke & Key’ jest najlepszym komiksem z jakim do tej miałem przyjemność obcować.

Autor: Mando

 

 

Okładki zeszytów #1 – #6