Locke & Key: Witamy w Lovecraft

Opis

Napisane przez Joe Hilla i zawierające niesamowite ilustracje Gabriela Rodrigueza „Locke & Key” opowiada o Keyhouse, nieprawdopodobnej posiadłości w Nowej Anglii, zawierającej wiele niesamowitych drzwi, które są w stanie odmienić tych, którzy odważą się przez nie przejść. Jest to także dom przepełnionej nienawiścią istoty, która nie spocznie póki nie otworzy najbardziej przerażających ze wszystkich drzwi…

Informacje

  • Scenariusz: Joe Hill
  • Rysunki: Gabriel Rodriguez
  • Kolory: Jay Fotos
  • Liczba stron: 159
  • Data wydania zeszytów: luty – lipiec 2008
  • Data wydania zbiorczego: wrzesień 2008
  • Wydawca amerykański: IDW
  • Wydawca polski: Taurus Media

Dodatki

 

Przykładowe strony


Recenzja

Moja przygoda z Joe Hillem podążała wyboistą drogą. Zacząłem od opowiadania w „Nowej Fantastyce”. Było źle, ale nie ugasiło mojego zapału. Potem sięgnąłem po „Spider-mana” i tu było już bardzo kiepsko. Nadal czekałem jednak na „Pudełko w kształcie serca” wierząc w szumne zapowiedzi. Książka była dobra, ale zawiodła w zasadzie wszystkie moje wygórowane oczekiwania. W tym momencie zacząłem z dystansem podchodzić do utworów Hilla i wtedy też podjąłem jedną z gorszych decyzji w moim fanowskim życiu – postanowiłem nie kupować komiksu „Locke & Key”. A przynajmniej odpuściłem sobie wydania zeszytowe, czego nadal dość mocno żałuję. Gdy w Stanach ukazało się pierwsze wydanie zbiorcze, skusiłem się, choć przyznam, że z ciężkim sercem wydawałem te kilkadziesiąt złotych. Ostatecznie okazało się, że nabyłem jeden z najlepszych komiksów z jakim przyszło mi się zapoznać.

Skoro o wydaniu albumowym mowa to wypadałoby zacząć od tego jak się ono prezentuje. „Locke & Key” od początku miał niesamowite okładki. Wydanie zbiorcze pierwszej serii jest jedynym przypadkiem kiedy album zdobi okładka zaczerpnięta z wydania zeszytowego. Każdy następny tom ma już specjalnie na tę okazję przygotowaną grafikę, a zrobione jest to w taki sposób, że albumy tworzą kapitalnie prezentującą się graficznie serię. Album nie posiada obwoluty co ma zarówno swoje plusy jak i minusy (w zależności od tego co kto lubi). Dodatkowo w komiks wszyta jest materiałowa zakładka co po pierwsze świetnie wygląda (tasiemka dopasowana jest kolorystycznie do każdego tomu), a po drugie bardzo ułatwia czytanie. Jedynym minusem jest grzbiet. Cała seria jest bardzo dobrze dopracowana graficznie, ma wspaniałe logo itd. Grzbiet natomiast wygląda jakby został przygotowany w minutę. Najprostsza czcionka plus bardzo kiepsko wpasowana nazwa wydawcy (IDW w tamtych czasach miało ładne logo, które można było idealnie wpasować). To jednak szczegóły, które nie psują ogólnego efektu. Szczególnie po zajrzeniu do środka i zapoznaniu się z częścią właściwą.

Skoro mówimy o komiksie to jako pierwszą wypada ocenić oprawę graficzną historii Hilla. Gabriel Rodriguez jest mistrzem w swoim fachu. Miałem okazję czytać dwa jego komiksy i oba podniosły poprzeczkę bardzo wysoko. Styl zastosowany w „Locke & Key” jest dość prosty, ale efekt jaki wywołuje – piorunujący. „Welcome to Lovecraft” to chyba jedyny komiks jaki czytałem, w którym każda scena wypadła bezbłędnie. Same rysunki jak i wiele przejść między nimi są po prostu idealne. Dodatkowo dobre wrażenie robi połączenie delikatnej, prawie bajkowej kreski z wysokim natężeniem bardzo brutalnych scen. Co się tyczy samej historii to musze przyznać, że Hill rozłożył mnie na łopatki. Nie spodziewałem się, że amator na tym polu, poradzi sobie tak doskonale z komiksowym scenariuszem. Rozkład kadrów, przejścia między scenami, płynność historii – wszystko to doprowadzone jest do perfekcji. Już pierwszy zeszyt hipnotyzuje czytelnika swoją zawartością. Hill naturalnie skacze między teraźniejszością a przeszłością i robi to w sposób niezwykle płynny. Pierwszy zeszyt dodatkowo spięty jest ciekawą klamrą co musiało robić ogromne wrażenie na tych, którzy w ratach poznawali tę historię. Trzeba przyznać, że komiksowy odpowiednik serialowego pilota wyszedł Hillowi idealnie. Zresztą cały pierwszy tom tworzy spójną historię, która sprawdza się nawet jako zamknięta całość, choć jednocześnie otwiera ona wiele wątków, których rozwinięcia wprost nie mogę się doczekać.

Na przestrzeni ostatnich lat trochę zagłębiłem się w sztukę komiksu. Już choćby sam King spowodował, że przyjmuję comiesięczną dawkę kilku historii. Z autentyczną radością mogę zatem napisać, że „Locke & Key” znajduje się w ścisłej czołówce komiksowych historii, a wśród aktualnie wychodzących serii (a mówię oczywiście tylko o tytułach, które sam czytam) jest on niekwestionowanym liderem. I piszę to jako fanatyk Kinga i zaślepiony miłośnik „Mrocznej Wieży” – na komiksowym polu, Joe Hill absolutnie zdetronizował swego ojca. I niech to będzie rekomendacją dla tych, którzy do tej pory nie mieli przyjemności obcować z historią opisaną w „Locke & Key”.

Autor: Mando

 

 

Okładki zeszytów #1 – #6