05.10.2010 – Berlin – Spotkanie promujące książkę „Rogi”
Wyjazd na spotkanie ze starszym synem Stephena Kinga – Joe Hillem – już w fazie planowania całkowicie różnił się od naszej londyńskiej wizyty u ojca sprzed 4 lat. Wzmianka na temat wieczoru w księgarni „Otherland” pojawiła się zaledwie w kilku miejscach, na zaledwie kilkanaście dni przed wizytą, a i sam lokal, jego rozmiar i umeblowanie, nie zwiastowały wielkiego widowiska.
Do Berlina wybraliśmy się w ośmioosobowym składzie i trzeba przyznać, że po raz kolejny pokazaliśmy, że polski fan potrafi nadać rytm takiej imprezie. W wyjeździe wzięli udział:
– nocny
– Kasia
– ingo
– burial
– gage
– Aga
– Pływus
– Mando
Już w Polsce czekało nas ponad godzinne opóźnienie, za które tradycyjnie dziękujemy spółce PKP. Na szczęście nasz plan obejmował zapasowy margines czasu, a zatem na miejscu udało nam się stawić 30 minut przed rozpoczęciem spotkania. Już na wejściu wzbudziliśmy spory entuzjazm u pracowników księgarni dzięki przygotowanym specjalnie na tę okazję koszulkom. Pytali nas skąd jesteśmy a na wieść, że przyjechaliśmy z Polski w zdumieniu dziękowali nam i wyrażali radość i szacunek. Gdy pojawili się dziennikarze sytuacja powtórzyła się i kilkukrotnie prosili nas o pozowanie do zdjęć. W zasadzie byliśmy tam jedyną zorganizowaną grupą i można powiedzieć, że w pewnym sensie zdominowaliśmy to wydarzenie.
Resztę czasu, jaki został do rozpoczęcia spotkania spożytkowaliśmy na przekopywaniu zbiorów księgarni racząc się winem przygotowanym na tę okazję przez księgarzy. Na wejściu witała nas wystawka książek i komiksów Hilla, ale dalej także było na co popatrzeć. „Otherland” to sklep połączony z antykwariatem, mający w swojej ofercie tylko szeroko pojętą fantastykę. Trzeba przyznać, że miejsce to robiło spore wrażenie. Ściany obudowane były półkami uginającymi się pod setkami tomów. Na środku znajdowały się stoły pokryte stosami książek, a w koło nich, na podłodze, walały się wypełnione po brzegi kartony.
Trochę zajęło nam odnalezienie w tym wszystkim działu Stephena Kinga, ale było warto. Same książki może nie robią wielkiego wrażenia, lecz okazało się, że Niemcy bardzo ciekawie wydali u siebie komiksy z serii „Mroczna Wieża”. Poszczególne tomy tylko w połowie zapełnione są częścią właściwą, a dalej zawierają wszystkie dodatki z wydań zeszytowych, co jest chyba jedynym takim przypadkiem na świecie. O dziwo, w tym gąszczu udało nam się nawet odnaleźć niemieckie wydanie książki Andrzeja Sapkowskiego.
Joe Hill pojawił się kilka minut przed wyznaczonym czasem. Najpierw poproszono go o sesję na tle wystawki jego książek. Hill miał przy sobie rogi i z nieukrywaną przyjemnością wygłupiał się przed fotoreporterami. Następnie pozował z książką w ręku co na odchodne podsumował żartem: „I właśnie tym zajmuję się przez większość mojego czasu”. Gdy już udało mu się wejść do salki, w której miało się odbyć spotkanie, powitała go burza oklasków. Najpierw kilka słów łamaną angielszczyzną powiedziała pani wydająca w Niemczech książki Hilla, a następnie głos zabrał moderator spotkania (który jak się okazało ograniczył się tylko do długiego wstępu). Przeczytał z kartki chyba całą biografię Hilla, a sądząc po twarzy pisarza nie tylko nas tym zanudził :-). Po nim przemówił główny aktor tego spektaklu. Zaczął od kilku żartów na temat swoich odczytów podczas promocji książki „Pudełko w kształcie serca”, na których nie szczędził mocnych słów, po czym obrazowo przedstawił reakcje jakie to wzbudziło u dzieci i ich matek Dalsza część spotkania przebiegała według określonego scenariusza. Hill przeczytał nam dwa pierwsze rozdziały „Rogów” po czym usiadł, a następny fragment tekstu odczytał po niemiecku tamtejszy tłumacz jego książek (który jak się okazało jest też właścicielem „Otherland”). W tym czasie Joe rozglądał się po sali i gdy znów wstał, zwrócił uwagę na nasze koszulki i wyraził swój zachwyt nad wzorem. Następnie odczytał ze swoich wydruków rozdział dwunasty, ktory również został kontynuowany przez niemieckiego tłumacza. Potem nastąpiła część z pytaniami od publiczności, z której jednak nie dowiedzieliśmy się zbyt wielu konkretów. Hill podziwiał inwencję niemieckich wydawców w nadawaniu nowych tytułów jego książkom (przyznał, że „Psycho Games” – odpowiednik „Head Games” – nawet mu się podoba). Opowiedział trochę o horrorze jako gatunku, ale znacznie więcej czasu poświęcił komiksom. Zresztą przechodząc do tematu „Locke & Key” Hill znów poświęcił chwilę na pochwalenie koszulek. Z naszej strony padło tylko jedno pytanie, które zadał burial. Okazało się, że nowelka „Gunpowder” doczeka się kilku kontynuacji, które w sumie stworzą zamkniętą powieść (analogiczna sytuacja jak z pierwszym tomem „Mrocznej Wieży” Kinga). Dowiedzieliśmy się też, że przyszły rok będzie zdominowany przez „Locke & Key” ale pisarz pracuje również nad nową powieścią.
Po kilku pytaniach zakończono tę część spotkania, a Hill udał się do drugiej salki by tam podpisywać książki. W związku z tym, że w przeciwieństwie do innych wzięliśmy ze sobą mnóstwo materiałów do podpisania, postanowiliśmy podejść na samym końcu, a w międzyczasie ucięliśmy sobie pogawędkę z kobietą z niemieckiego wydawnictwa. Ta chciała być oczywiście bardzo miła, ale trochę jej nie wyszło. Była bardzo zaskoczona faktem, że w Polsce mamy książki Joe Hilla a jeszcze bardziej, ze zostały już wydane „Rogi”. Joe podpisywał wszystko co mu się dawało do podpisu, a każdy autograf był wyjątkowy. Wszędzie umieszczał dodatkowy rysunek (miał ich sporo w zależności od książki). Na „Pudełku w kształcie serca” umieszczał cytat z tekstów wybranego przez czytelnika zespołu. „Upiory XX wieku” ozdabiał rysunkiem ducha bądź „chłopca” z opowiadania „Pop Art”, w „Rogach” rysował diabełka a na komiksach pojawiały się rysuneczki klucza bądź kłódki. Gdy zobaczył polskie wydanie „Rogów” poświęcił chwilę na podziwianie okładki Vincenta Chonga, której dotąd nie widział ale z miejsca rozpoznał jego styl. Burial wręczył mu prezent od polskich fanów w postaci koszulki na co Joe zareagował dużym rozradowaniem. Wyznał, że gdy nas zobaczył miał nadzieję, że taką koszulkę od nas dostanie Przed spotkaniem układaliśmy sobie scenariusz, w którym chcieliśmy nakłonić Hilla do rozpakowania koszulki i zrobienia sobie wspólnego zdjęcia. Reakcja pisarza zaskoczyła chyba nas wszystkich. To on spytał nas czy może sobie z nami zrobić zdjęcia i wrzucić na stronę. Następnie wstał z krzesła i głośno spytał czy po nas jeszcze ktoś chce podpisać książkę, a jeśli tak to niech podejdzie bez kolejki tak by nami zająć się na końcu i poświęcić na to więcej czasu. Co ciekawe Hill nie był zmęczony i z ogromnym entuzjazmem podpisywał wszystko. Z przyjemnością oglądał polskie wydania, przeglądając nawet „Nową Fantastykę” ze swoim opowiadaniem. Na koniec właściciel sklepu podarował nam 6 plakatów zapowiadających spotkanie (z tego co mówił wynikało, że nakład wynosił 20 sztuk). Hill bez zająknięcia podpisał też plakaty, umieszczając dodatkowo na każdym inny rysunek.
Gdy skończyła się część z autografami, stos książek wyciągnął właściciel księgarni, ale Joe powiedział, że tym zajmie się później. Wstał i ochoczo rozpakował koszulkę. Następnie narzucił ją na siebie i poszliśmy do uprzątniętej już salki, gdzie wcześniej odbywało się spotkanie, na sesję zdjęciową. Ta trwała dość długo i dostarczyła prawdziwych salw śmiechu. Co ciekawe, nasza sesja spodobała się dziennikarzom i w ruch poszły kolejne aparaty fotograficzne i prośby o pozowanie. Jeszcze zanim opuściliśmy księgarnię Hill wrzucił zdjęcie z nami na Twittera (jak się później okazało, Joe już na samym początku spotkania zamieścił w Internecie notkę o grupie z Polski), a pozostałe książki podpisywał siedząc dalej w naszej koszulce. Można śmiało powiedzieć, że udało nam się ukraść Niemcom imprezę.
O 22:20 opuściliśmy księgarnię i udaliśmy się w drogę powrotną do Szczecina. Na miejsce dotarliśmy 20 minut po północy i udaliśmy się do domu Kasi, gdzie przy kolejnych lampkach wina przeczekaliśmy do świtu, by rozjechać się do swoich domów. Czas ten spędziliśmy na rozmowach zarówno o niedawnych przeżyciach jak i o literaturze czy serialach. Podczas tego pobytu zrobiliśmy sobie też dawno nie praktykowaną sesję fetyszową, w której po raz pierwszy motywem przewodnim był Joe Hill.
King junior okazał się kapitalnym gościem, a całe spotkanie nabrało kolorytu dzięki pomysłowości polskich fanów. Widać było, że dostarczyliśmy pisarzowi sporo wrażeń i radości, co nas również strasznie ucieszyło. Cały wyjazd był bardzo krótki, a spotkanie trwało tylko nieco ponad dwie godziny, ale zdecydowanie było warto! To kolejne wspólnie spędzone wydarzenie, które będziemy wspominali latami. Takie chwile to kwintesencja zajmowania się popularyzacją literatury