30-31.10.2025 – Glasgow, Edynburg, Londyn
Joe Hill długo kazał czekać na swoją nową książkę. Poprzednia ukazała się sześć lat temu, a premiera ostatniej powieści odbyła się aż dziewięć lat temu. Gdy w końcu po różnych życiowych perturbacjach pisarz ukończył nowe dzieło postanowił je należycie zaanonsować ruszając w trasę promocyjną po Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. A jak Joe Hill przylatuje do Europy to nie można tego zlekceważyć. Od naszego spotkania z pisarzem w Berlinie minęło dokładnie piętnaście lat, przybyło więc sporo nowych rzeczy do podpisania. Nie myśląc właściwie wcale podjęta została decyzja o podróży na Wyspy, niestety tym razem w bardzo małym składzie w porównaniu z wyjazdem do Niemiec. Do Wielkiej Brytanii poleciałem ja (czyli nocny) oraz murarz i kirro. Wstępny plan był taki, że wspólnie lecimy do Szkocji, gdzie Hill miał odwiedzić Glasgow i Edynburg, następnie ja udaję się dalej za Hillem na kilka dni do Londynu a murarz z kirro lecą do Paryża na koncert z muzyką z ekranizacji prozy Stephena Kinga.
Tradycją już jest, że na nasze spotkania z Joe Hillem i Stephenem Kingiem przygotowujemy okolicznościowe koszulki zarówno dla nas jak i dla pisarzy jako podarunek. Oczywiście motywem przewodnim musiała być okładka nowej powieści Król smutku, która niestety w Polsce ukaże się dopiero w roku 2026. Tak przygotowani polecieliśmy do Szkocji. Pierwsze spotkanie zaplanowane było w Glasgow o dość dziwnej godzinie – 12:30. Króciutko pozwiedzaliśmy miasto i jako pierwsi stawiliśmy się w księgarni Waterstones.
Mieliśmy jeszcze dużo czasu, pobuszowaliśmy więc między regałami w poszukiwaniu hillowych i kingowych tytułów, porobiliśmy fetyszowe fotki i w końcu jako pierwsi ustawiliśmy się w kolejce w miejscu, w którym autor miał składać autografy. Joe oczywiście zwrócił uwagę na nasze koszulki i ucieszył się gdy murarz wręczyła mu prezent. Od razu zostało to obfotografowane przez nas i opiekunkę Hilla a następnie Joe kolejno podpisał książki jakie ze sobą przywieźliśmy. Przypomniałem mu też, że to już druga koszulka od nas i wspomniałem akcję z Berlina z 2010 roku. Joe oczywiście temat pamiętał (wspominał o nas nawet kilka lat temu w jednym z wywiadów) aczkolwiek nie pamiętał, że to właśnie my. Wspomniał, że byliśmy wtedy bardzo liczną ekipą i generalnie było mu miło. Joe skomplementował też okładki polskich wydań swoich książek, musiał oczywiście widzieć je już wcześniej, gdy książki na rynek wprowadzało wydawnictwo Albatros, ale widać było ogromny entuzjazm gdy o nich mówił. Po indywidualnych zdjęciach zaproponował jeszcze jedno, wspólne zdjęcie całej naszej czwórki. W pełni usatysfakcjonowani podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się mówiąc „Do zobaczenia w Edynburgu” dokąd zaraz pojechaliśmy.
Edynburg to absolutnie magiczne miasto. Tutaj już mieliśmy dużo więcej czasu na zwiedzanie, odwiedziliśmy między innymi miejsca gdzie J.K. Rowling zaczęła tworzyć Harry’ego Pottera, którego wszyscy jesteśmy wielkimi fanami. Spotkanie w tym mieście zaplanowane było już na normalną godzinę, tym razem jednak dziwne było miejsce – kościół. OK, na Zachodzie kościoły zaczęły mieć różne zastosowanie w odróżnieniu od Polski, jednak dla nas nadal było to dość osobliwe.
„Wieczór z Horrorem” podzielony był na dwie części. Najpierw dyskusja z Joe Hillem i drugim pisarzem, Keithem Rossonem, który promował swoją nową powieść Coffin Moon, spotkanie poprowadziła kolejna pisarka grozy V. Castro, a następnie sesja autografów. Zebrani czytelnicy zasiedli w kościelnych ławach a na środku przed ołtarzem przygotowany był podest dla gości. Osobliwe, zabawne i nawet trochę ekscytujące. Jeszcze bardziej ekscytujący był jednak moment gdy pisarze weszli do kościoła i szli środkiem wśród braw czytelników gdyż Joe gdy mnie zobaczył, podszedł się przywitać. Nie mogłem odmówić sobie by o tym wspomnieć bo to szalenie miła sytuacja Przez blisko godzinę pani i panowie rozprawiali na temat swojej twórczości, literatury, popkultury a następnie odpowiadali na pytania zebranych fanów.
Następnie w bocznej nawie Joe i Keith usiedli przy przygotowanych stolikach by podpisywać swoje książki. Zdobyliśmy kolejne autografy i ponownie zrobiliśmy sobie kilka fot. Joe jak zawsze bardzo miły sam proponował pozy do zdjęć Wizyta w Edynburgu była dużo lepsza, bo po prostu spędziliśmy w obecności Hilla dużo więcej czasu, także już po tych dwóch spotkaniach można powiedzieć, że byliśmy mega usatysfakcjonowani, ale na szczęście to nie koniec. Żegnając się z pisarzem powiedziałem „Do zobaczenia w Londynie”.
Do Londynu (miasta dla mnie idealnego) miałem już udać się sam, jednak chyba „na szczęście” koncert w Paryżu, na który mieli jechać murarz z kirro został odwołany, więc kontynuowaliśmy naszą przygodę wspólnie. Tutaj miały odbyć się dwa spotkania, 31 października podpisywanie książek w sklepie geekowskim Forbidden Planet, oraz 2 listopada na festiwalu Tales Of The Weird event podobny do tego w edynburskim kościele (1 listopada gościem festiwalu był Andrzej Sapkowski). W Londynie mieliśmy już dużo więcej czasu, ja zwiedzałem miasto (zakochałem się totalnie), a murarz i kirro udali się na wycieczkę między innymi do Stonehenge, i jak to oni, nie mogli też sobie odmówić jednego z musicali na londyńskim West Endzie.
Forbidden Planet to fantastyczny sklep dla fanów książek, komiksów, gadżetów i generalnie popkultury. Jak się niewiele wcześniej dowiedzieliśmy, to miało być nasze ostatnie spotkanie, gdyż kilku gości festiwalu Tales Of The Weird wycofało z niego swój udział, między innymi nasz Joe Hill Był to akt solidarności ze strajkującymi pracownikami, Związek Pracowników Sektora Publicznego i Handlowego reprezentujący część pracowników Brytyjskiej Biblioteki gdzie odbywał się festiwal protestował przeciwko niskim płacom. Hill powiedział mediom: „Po omówieniu sytuacji z innymi pisarzami i zrobieniu rozeznania uznałem, że najlepiej będzie nie uczestniczyć w tym wydarzeniu. Poza tym muszę zjeść kolację z okazji Święta Dziękczynienia z Tabithą King, a jeśli pójdę tam gdzie odbywa się protest, żeby sprzedawać swoją książkę, ta kolacja na pewno nie będzie udana.” Właściwie aż tak wielkiego żalu nie było, gdyż murarz i kirro i tak nie mieli w tym spotkaniu uczestniczyć a ja nie miałem już nic co mógłbym dać Hillowi do podpisania. Oczywiście szkoda spotkania ale nie była to aż tak smutna wiadomość jak mogłaby być w innych okolicznościach.
W Forbidden Planet daliśmy Joemu kolejne fanty do podpisu i zrobiliśmy sobie kolejne fotki. Kirro wpadł na świetny pomysł, by poprosić Joego by ten uzupełnił tył jego koszulki gdzie mieliśmy wypisane miasta, w których byliśmy na spotkaniach autorskich. Pierwotnie w Londynie miałem być tylko ja, więc murarz i kirro mają na plecach jedynie Glasgow i Edynburg. Kirro poprosił Joego o dopisanie Londynu, jednak pisarz albo nie dosłyszał albo nie zrozumiał, bo zamiast tego po prostu złożył mu na koszulce autograf
I tym sposobem zakończyliśmy naszą przygodę, murarz i kirro wrócili do Polski, ja zakochany w mieście zostałem w Londynie jeszcze na dwa dni. Łącznie uzbieraliśmy 24 autografy, zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, spędziliśmy absolutnie fantastyczny czas i jesteśmy bardzo nakręceni na Króla smutku. Oby Albatros wydał tę książkę jak najszybciej się da.
I jeszcze na koniec taka miła drobnostka. Po spotkaniu w Glasgow, Joe Hill na platformie Threads umieścił u siebie post murarz z naszego spotkania














































































